Był pewien słoneczny, wiosenny dzień, kiedy zadowolona, przekazałam tacie, że (ówczesny) Pomaton EMI będzie dystrybutorem mojej płyty. Album dawno temu został wydany przez niewielkie wydawnictwo Mix Studio Dźwięku i taka informacja wydawała się być wtedy dobrą nowiną dla wszystkich.
Tata spojrzał na mnie ze zdumieniem i żalem i zapytał:
"jak mogło do tego dojść w momencie, kiedy oni tak mnie potraktowali".
Uświadomiłam sobie jak bardzo musiał poczuć sie wystrychięty na dudka przez tego jednego z tak zwanych mejdżersów. Jego reakcja była czystą emocją, która wybuchła bez zastanowienia. A przecież mój wydawca negocjując umowę dystrybucyjną, nie działał na moją prośbę, ale przede wszystkim w interesie swoim i wszystkich artystów, których reprezentował. Przecież to nie ja zabiegałam o tego dystrybutora. Jednak często tak jest, że obrywa ten kto jest pod ręką a nie winowajca.
Wolę nie myśleć, jaka byłaby reakcja taty gdyby dowiedział się, że dzisiejszy Warner a dawny Pomaton, rozporządza teraz jego kultowymi nagraniami, bez podpisania stosownych umów z żoną i córkami.