piątek, 22 stycznia 2021

LAMENT

Gdzie podziała się żałoba narodowa? Jesteśmy winni narodową żałobę tym, którzy w wyniku braku empatii, części społeczeństwa, utracili bliskich. Utracili tych, którzy stali się ofiarami beztroskich antymaseczkowców w tym i nie tylko, beztroskich władnych. Władnych, którzy przeciesz mieli czas i przestrzeń a nawet zapas środków, aby zająć się właściwym obradom strategicznym we współpracy ze specjalistami, przeciwdziałając skutkom pandemii. Ale to byłby scenariusz tylko na miarę sprawiedliwych i prawych. Natomiast wiadomo co było. Komunikat, że już wirus opuścił Polskę. Potem przydzielanie kasy i to jakiej komu, czemu…? Lepiej nie wnikać. Mizdrzenie się, ogłaszanie, że władzy to my nie oddamy do tego i tamtego roku. Dumnie, bezwstydnie ogłaszając ile to jeszcze dadzą radę biec w tym maratonie. Generalnie od początku kojarzy mi się to wszystko ze stroszeniem piórek, co poważnym, robiącym swoje ludziom po prostu nie przystoi. Tacy powinni być władcy tego świata, powinni robić to co do nich należy. Natomiast jeśli ktoś chce grać w teatrze, niech zajmie się prawdziwym aktorstwem. Jak można było nie bać się tak zwanej drugiej fali w momencie w którym było wiadomo, że służba zdrowia jest niewydolna już od lat. Jedynie zaburzenie odruchu współodczuwania mogło przyczynić się do tej bierności, mówiąc delikatnie. Antymaseczkowcy… ludzie którzy poświęcają ten tragiczny czas na dywagacje na temat odbierania im wolności. Ostatecznie, wybierają odkryty nos za cenę narażenia najsłabszych ogniw społecznych. Wolą oskarżać o jakieś nieuczciwe cele, ostatnie zastępy służby zdrowia, ludzi którzy oddali się niesieniu pomocy. Społeczeństwo będąc podzielone na lepszych i gorszych, w tym Polki i Polaków, zamiast odczuwania empatii do siebie nawzajem, zgodnie z trendem z góry, generują wzajemne wrogie nastawienie. Ta wszech obecna tendencja do braku zaufania, będzie kolejnym czynnikiem, który nie pozwoli w krytycznym momencie wzbudzić naturalnego współczucia do bliźniego, który stoi tuż obok a może już bez siły leży. Jestem w żałobie. O nas się nie mówi. Blichtr, pląsy oraz bezemocjonalne jęczenie uważane przez propagandę za wyżyny sztuki wyrazu, sylwestrowych pieśni, mają przekonać, że wszystko jest dobrze. Wczoraj usłyszałam jak redaktor uciszał rozmówce, że o obecnych tragediach rodzin polskich lepiej nie mówić, żeby ich nie zasmucać, nie dobijać. Niestety, jak widać, władze i media, nie przewidują czasu na żałobę. To niewątpliwie zaprowadzi to społeczeństwo do pogłębienia starych i powstania kolejnych zaburzeń. Zatwierdzanie wyśrubowanego budżetu na propagandę rządową w tym na to co lubi przeciętność, beztroską kiczowatą, szmirę z lekkim przekazem. I nie dajmy się zwieść, nie dywaguję tu o gustach tylko o niższości plastikowej Maryjki a wyższością marmu. Co się komu podoba to jedno a to czego uczą na uniwersytetach świata to drugie i tego prawidła każdy mądry rząd powinien się trzymać jeśli chce utrzymać wartości niezbędne do utrzymania właściwego poziomu edukacji społeczeństwa. Tyle tragedii, tyle rodzin patrzących bezradnie jak umierają ich bliscy bez pomocy szpitalnej. Lekarze rodzinni, ba ordynatorzy, ostrzegający przed wezwaniem karetki do umierającego, bo wiedzą, że realnie, ciężko chorzy nie otrzymają tam pomocy. Osoba która przeżyła powstanie warszawskie, i trzy operacje a teraz dusi się z powodu zapalanie płuc w domu w 21 wieku, pozostawiona rozpaczy najbliższych, którzy są nieprzytomni ze smutku. Na te wstrząsające sceny często patrzyły dzieci, co z ich traumami? W tym Państwie, bez pomocy Państwa jak w złym absurdalnym śnie, gdzie przestał liczyć się człowiek a jedynie demagog. Rząd powinien być jak matka, która wie, że jeśli dziecko ma astmę czy inną groźną chorobę, musi być cały czas zabezpieczona lekami na wypadek gdyby dziecko miało atak. A ta "nasza matka" nie jest opiekunką, jest jak narcystyczny rodzic, który jest niezdolny przez swoje zaburzenie, aby należycie zadbać. Zamiast na leki dla dziecka, środki wydaje tylko w tych sektorach, które gwarantują mu utrzymanie władzy, wizerunku "sprawiedliwego, dobrego męża". Rządzenia nie traktują jako udzielania pomocy, wsparcia, jest to tylko wyścig, kolejne miejsce gdzie będą mogli bezwstydnie wygłaszać peany na swój temat. A te pozostawione sobie samym rodziny, a te już ciche czy zupełnie puste mieszkania, gdzie jest ta rozpacz, gdzie jest ten gniew? Czy Ci co są pogrążeni w żałobie znajdą siłę, pozbierają myśli tak, aby skutecznie odebrać władzę tym niby jedynie sprawiedliwym i prawym? Jeśli tego nie zrobimy, zdradzimy agonalne cierpienie naszych ukochanych, walczących w taki czy inny sposób za ten kraj. Poumierali bez sensu, niegodnie, bez opieki na którą pracowali całe życie. Akurat tej władzy życie przygotowało najtrudniejszy, rozstrzygający wszystko, egzamin. Gdzie pierwsze pytanie brzmi, jeśli jesteś w kinie i wybucha pożar, uciekasz depcząc tych, którzy się przewrócili, czy do końca pomagasz tym, którzy się zagubili w chaosie sytuacji? Egzamin nie został zdany. Żałoba narodowa przebiega jedynie w ukryciu. Chcą chrzcić śmiertelnie chore, ryzykownie rodzone noworodki a przymknęli oczy na naglącą potrzebę wspierania tych, co ostatecznie byli zdani, na męczeńską śmierć w domowych łóżkach. Gdzie mają sumienia? Gdyby mieli, przeprosili by już dawno. Ale "silna" a raczej przemocowa władza nigdy nie przeprasza. Lekarze pozostawieni sami sobie. Niektórzy pewnie potrzebują teraz psychoterapii po traumach, kiedy to nie byli w stanie swoim pacjentom zapewnić miejsca w szpitalu. Inni weszli zapewne w mechanizm obronny, wyparcia cierpienia ludzkiego, aby mogli dalej wykonywać ten zawód. Ten kto mieni się mędrcem, jest głupcem. Ten kto uważa, że jest prawy i sprawiedliwy, wcześniej czy później zbłądzi, zwłaszcza jeśli tacy tworzą grupę, masę jaką jest partia. Polacy dali się oszukać, bo uwierzyli w „człowieka”. Zapomnieli, że jego natura jest tak skonstruowana aby błądzić. Nie wolno wiec, być bezkrytycznym w stosunku do kogokolwiek, bo to jest życie w zaprzeczeniu praw natury. Ten brak empatii przeraża, to ordynarne nie noszenie maseczek. To jest przemoc wobec społeczności. Przemoc prowadząca do zgonów, którym można było zapobiec. Jeżeli tego typu ludziom, noszenie maseczek w imię empatii, odbiera wolność, jaka jest jakość czy definicja ich wolności? Lepiej nie wiedzieć. Przykład okazywania braku troski, globalnej odpowiedzialności za siebie nawzajem, powinien iść z góry. Brak poszanowania starszych, już słabszych, wymagających szczególnej troski na pewno jest jednym z czynników, które pogłębią tylko rozluźnienie więzi społecznych, zobojętnienie. Nie ma jedności w tym społeczeństwie. Liczba ponad 40 procent antyszczepionkowców o tym świadczy. Może został tylko język, na pewno krajobraz. Ale nie, tego krajobrazu też już nie ma, drzewa zabijane są cały czas. Ta żałoba jak widać będzie trwać długo, czy tego chcą czy nie. A poczucia straty i niesprawiedliwości, nie zagłuszą nawet rytmiczne pojękiwania w pląsach, wszelkich nadwornych śpiewaków. Jeśli to Państwo nie istnieje dla jego mieszkańców? To po co istnieje? Czy usłyszę na ulicach płacz tych którzy patrzyli jak w mękach odchodzą ich matki, ich ojcowie we własnych domach? Czy to jest normą w 21 wieku? Za późno, za późno, za późno. Kończę łącząc się w bólu z tymi, którzy w 21 wieku w sercu Europy, stracili w sposób urągający ludzkiej godności, swoich najbliższych z powodu braku troski bliźnich. Co za tym poszło z powodu niewydolności służby zdrowia w Rzeczposopolitej Polskiej 2020/2021. ..."jak pies"...
https://wyborcza.pl/7,162657,26417092,on-nie-jest-antymaseczkowcem-ale-lekcewazy-niebezpieczenstwo.html?disableRedirects=true